|
|
Przekazać wiedzę młodym
- wspomnienia Jana Hamery - rajdowego zawodnika z Pieszyc
|
W pierwszym rajdzie swojego życia wystartował w 1987 roku za kierownicą fiata 126p. Był to oczywiście „jego podwórkowy” rajd – Elmot. Później był krótki romans z tylnonapędowym BMW 325i, lancią delta integrale, dłuższy związek z ładą 1300 i wyścigowym cinquecento. Dalszy rozwój kariery czynnego zawodnika rajdowego i wyścigowego Jana Hamery zatrzymał pijany kierowca w mercedesie.
|
|
|
Wszystko układało się coraz lepiej. Jan Hamera startował w rajdach zaliczanych do Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski i brał udział w wyścigach markowych fiata cinquecento. – Dalsze losy mojej rajdowej kariery zatrzymał pijany kierowca w mercedesie. 19 września 1994 roku na trasie Długołęka – Borowa, którą pokonywałem wyścigowym cinquacento, kierowca jadący z przeciwka zjechał na mój pas drogi. Doszło do czołowego zderzenia. Świadkowie wypadku mówią, że zderzenie miało miejsce w momencie, kiedy uciekałem już na wstecznym biegu – relacjonuje Jan Hamera. Badanie alkomatem wykazało, że kierowca mercedesa – Tadeusz S. miał we krwi 2,28 promila alkoholu. Zawodnik z Pieszyc doznał poważnego urazu czaszki i w stanie krytycznym odwieziony został do szpitala. Walka o życie i miesiące leczenia nie pozwoliły na kontynuację startów.
- A było tak dobrze
- Po raz pierwszy udział w zawodach motorowych wziąłem w latach siedemdziesiątych. Wtedy jeszcze przy dzierżoniowskich Zakładach Radiowych „Diora” funkcjonował klub motorowy i to on zorganizował na „skałkach” w Dzierżoniowie zawody. Jadąc motorem MZ-250 wygrałem je. W kolejnych latach przyszedł czas na jazdę w duecie, czyli przesiadka do samochodu – wspomina Jan Hamera. Pierwszy rajd w jakim pieszyczanin wziął udział to „jego” Elmot. Było to w roku 1987 za kierownicą fiata 126p. – Bardzo ciężko było mi się przyzwyczaić do dyktowania przez pilota. Byłem nauczony jazdy w pojedynkę. Fakt, że muszę w pełni zaufać drugiej osobie, bo ona także ma znaczący wpływ na ostateczny wynik, był dla mnie ciężkim do przyswojenia - dodaje. W 1989 roku starty „maluchem” przyniosły Janowi Hamerze tytuł I vicemistrza Polski w klasie N-01. Dwa lata później w tej samej klasie nie miał sobie równych i stanął na najwyższym stopniu podium. Po tym wydarzeniu przyszedł czas na zmianę samochodu. – Chciałem spróbować swoich sił w mocniejszej klasie – mówi Hamera. – Przesiadłem się do BMW 325i, ale koszty utrzymania tego samochodu znacznie mnie przerosły. Kupiłem więc innego tylonapędowca – ładę 1300. To była słuszna decyzja, ale jednak czegoś mi brakowało. Jeszcze raz podjąłem decyzję o zakupie innego samochodu. Wybór padł na lancię delta integrale, którą przejechałem tylko Rajd Elmot. Powód rozstania się z lancią był dokładnie taki sam, jak z BMW. Garstka części do tych samochodów kosztowała około pięciu tysięcy złotych, a biorąc pod uwagę, że Hamera sam sobie był kierowcą, mechanikiem i sponsorem, to dużo – żartuje pieszyczanin. Regularnie startując ładą w mistrzostwach Polski w 1994 roku Jan Hamera chciał spróbować swoich sił w markowych wyścigach fiata cinquecento na torze. I szczęśliwie startował do 19 września. Dnia feralnego wypadku drogowego. - Jeżeli tylko będzie istniała taka możliwość, chciałbym swoją wiedzę i umiejętności przekazać młodym zawodnikom, którzy będą mogli ją wykorzystać nie tylko na rajdowych trasach, ale także w codziennej jeździe – mówi zawodnik. – Za kierownicą rajdowego samochodu już raczej nie usiądę, ale chciałbym przynajmniej w ten sposób dalej realizować swoje marzenia.
|
|
|
|
Wspominają... |
|
Andrzej Dobosz – założyciel Automobilklubu Sudeckiego
- Janek jeździł bardzo czysto. Był wyśmienitym motocyklistą, także z sukcesami. Skutkowało to tym, że w aucie praktycznie nie słuchał pilota i jeździł głównie na pamięć. Mimo jazdy „solo” robił to prawie bezwypadkowo. Miał świetny refleks.
|
|
O Janku motocykliście
- Z podziwem patrzymy jak ten chłopak jedzie. To po prostu balet na motocyklu. Wiraż po wirażu, kontrolowanym poślizgiem, z ogromną szybkością zbliża się do mety. I oto sensacja. Janek, bije 45 finalistów i swego kolegę aż o 2 sekundy. Staje, się rewelacją zawodów. Każdy gratuluje mu zwycięstwa. W ten sposób „diorowcy” stali się rewelacją drugiego dnia zawodów. Pierwsze miejsce zajął Hamera, drugie Grabowiecki, ósme Powel. (więcej >>>)
(przedruk z archiwum Jana Hamery, autor Lew, k)
|
|
O Janie kierowcy
- Z czynnie jeżdżących na czoło wybija się pieszyczanin Jan Hamera, który jak uważni Czytelnicy pamiętają, dość pechowo zakończył poprzedni sezon. Swą klasę udowodnił już zdobywając w latach 1989 i 1991 - tytuły, odpowiednio, wicemistrza i mistrza Polski w klasie N-01, jadąc nie modyfikowanym (N-grupy) fiatem 126 p. Dodajmy, że gdyby nie pech podczas ostatniej eliminacji RSMP w 89 r. (problemy ze sprzęgłem), byłby wówczas podwójnym mistrzem. Swój niedoszły, pierwszy tytuł przegrał zaledwie 1 punktem! (więcej >>>)
(przedruk z archiwum Jana Hamery, autor Piotr Nowicki)
|
|
|
|
|
|
|