Zbigniew Andres
Emigracja i kraj
O najnowszej poezji Adama Lizakowskiego
Poezja Adama Lizakowskiego rozwijana na kontynencie amerykańskim od ponad ćwierć wieku, w coraz większym stopniu zespala się z literaturą krajową. Duża w tym
zasługa Dzierżoniowskiego Ośrodka Kultury oraz innych placówek kulturalnych tego regionu, które wydają bądź sponsorują edycje jego prac. Z inicjatywy tego środowiska już w roku 1990 ukazały się w Dzierżoniowie Wiersze amerykańskie, aw sześć lat później Wiersze pieszyckie. Na szczególną uwagę zasługują jednak tomy ostatnie. Utwory w nich zawarte, w zupełności nowe, układają się w zwarty, interesujący cykl tematyczno – problemowy . Są to Legenda o poszukiwaniu ojczyzny (Dzierżoniów 2001) i Dzieci Gór Sowich (Dzierżoniów 2007). W zaawansowanym przygotowaniu jest także tom kolejny, Pieszyckie łąki, który stanowić będzie kontynuację i dopełnienie cyklu. Już w samych tych tytułach zarysowują się podstawowe tezy utworów i skala podejmowanych problemów: motyw „poszukiwania ojczyzny” splata się z refleksjami nad jej sprawami, ale i z odkrywaniem jakby na nowo ziemi konkretnej, stron rodzinnych, miejsc realnie istniejących, z dowartościowywaniem ich niejako po przeżyciach na obczyźnie.
Pojawiają się więc konkretne nazwy miast, miasteczek, realiów geograficznych i topograficznych Dolnego Śląska, takie jak Góry Sowie, Pieszyce, Dzierżoniów, Pilawa, Rościszów, Ziębice, Bielawa, Walim, Świdnica, Kłodzko. Poeta wymienia nazwy i wprowadza na literacki Parnas miejscowości mu bliskie, dotąd nieraz na owym Parnasie nieobecne. W tomach tu wymienionych przeważają zatem wiersze pisane z potrzeby serca, utwory o „małej ojczyźnie”, która w poetyckich refleksjach staje się synonimem Polski. Perspektywa, z której płyną refleksje pełne głębokich wzruszeń, jest tutaj wyraźna. Rodzi je emigracyjna rzeczywistość. Pojawia się nienowy wprawdzie, znany z utworów licznych pisarzy tworzących na obczyźnie, dramat psychicznego rozdarcia między rodzinnym krajem, a krajem emigracyjnej egzystencji. Problem ten w poezji Adama Lizakowskiego podejmowany jest w szerokiej skali emocjonalnych tonów i nabiera nowych znaczeń. Obczyzna przyciąga, mami, ale i, w jeszcze większym stopniu, odstrasza. Stan psychiki bohatera jego utworów najlepiej odzwierciedla następujące wyznanie:
„(...) ani w kraju, ani na emigracji,
zawieszony na krzyżu próżni, czuję jak przegrywam,
chociaż sił ani odporności mi nie brakuje”.
(List dwudziesty drugi, z tomu Legenda o poszukiwaniu ojczyzny)
Poczucie siły i odporności to czasem środki zbyt małe, by oprzeć się twardej rzeczywistości. Trzeba bowiem pamiętać, że autor Dzieci Gór Sowich znany jest jako poeta losu nowych emigrantów, którzy szeroką falą opuszczali kraj w latach „rewolucji solidarnościowej” i stanu wojennego i skazywani byli, często mocą niepisanych wyroków, na gorzki los emigracyjnej tułaczki. Potrzebę opisywania ich doświadczeń fizycznych i dylematów wewnętrznych dostrzegał Czesław Miłosz. Przewidział już wówczas, że twórczość Lizakowskiego będzie właśnie takim „brutalnym głosem bólów licznej diaspory emigrantów po roku 1980”. Będzie „głosem bólów” – warto zaakcentować te słowa, już bowiem to stwierdzenie mówi o sytuacji egzystencjalnej i stanie psychiki, wewnętrznych okaleczeniach przedstawicieli tego pokolenia. Z perspektywy czasu nie dziwimy się więc, że poezja Lizakowskiego brzmi tonem tak mocnym, że autor Legendy o poszukiwaniu ojczyzny ujmuje ważne zjawiska w konwencji uniwersalnej, czyni je znakami spraw ogólnych, wyjaskrawia szczegóły, odsłania absurdy, różne skrajności.
Na kartach utworów Lizakowskiego pojawia się obraz świata przepołowionego, tego, który z trudem daje się zaakceptować, twardego, który niszczy człowieka – przybysza z zewnątrz, wypala i wypacza jego psychikę, i świat z mitu, jakby z mitycznego Edenu, z urokliwej baśni o szczęśliwej krainie młodości. Splatają się więc tutaj dwie, krańcowo różne, sfery doświadczeń. Warto przyjrzeć się bliżej konkretnym ujęciom. Po przykłady sięgnijmy zatem do utworów z jednego tylko tomu, Legenda o poszukiwaniu ojczyzny. O emigracji i sytuacji emigranta poeta mówi w ten sposób identyfikując się najczęściej z bohaterem utworu:
„błąkaliśmy się jak sieroty wśród obcych nam miast i ludzi
w krainie czerwonych, żółtych, białych twarzy,
porzuciwszy rodzinne strony
tymczasem ojczyzna była w nas, pachniała lipami,
dojrzałymi jagodami (...)”.
(Dolny Śląsk)
Na pytanie zaś, jak żyją Polacy w Ameryce, podmiot utworu daje taką odpowiedź:
„W pustce,
która jest ogromna, że jeden nie widzi
drugiego. Myśli o własnym JA poszerzają
tę pustkę”.
(List dziewiąty)
Emigrację określa też lapidarnym, ale jakże wiele mówiącym stwierdzeniem: „Wiem, że emigracja to wylęgarnia wszelkich psychicznych chorób” (List jedenasty). Konfrontując zaś dwa światy, owe dwie sfery doświadczeń, pisze:
„(...) kiedyś wszystko
było inne tak przejrzyste i jasne, teraz nadchodzą
chmury czarne, mącą umysł i serce, boję się tego
nie wiem czy kiedykolwiek wrócę do domu”.
(Bielawa)
Z podobnej sfery doświadczeń, psychicznych cech, utkany został portret emigranta. By pokazać chociaż najbardziej charakterystyczne jego rysy, odwołajmy się tym razem do utworów z tomu Dzieci Gór Sowich. Zwróćmy uwagę, że poeta maluje ten portret przywołując pojęcia takie jak: samotność, zagubienie, pustka wewnętrzna, strach, brak szczęścia, nędza – „bida”, narażanie się na śmieszność i na upokorzenie:
„W rzeczywistości był nikim, czyli emigrantem,
małym człowiekiem biegającym za strawą
codzienną od rana do wieczora w pocie czoła,
zagubionym w obcym miejscu, obcym kraju,
słabo znającym obcy język. Nie miał pojęcia,
jaki był żałosny, jaki był śmieszny.
(.................................................... )
Mały śmieszny emigrant – nikt,
osiemnasty rok na emigracji
próbujący wynieść do godności własne życie
jako jedyne źródło i najwyższa miara poezji”.
(Osiemnasty rok)
Sięgnijmy po inne jeszcze sformułowania:
„Strach ma po swojej stronie armię
najemników – zwątpienie jest wysłańcem
złej lub dobrej nowiny.
Emigranci o tym najlepiej wiedzą,
Bo oni sami ze strachem za pan brat”.
(Studium nad strachem)
„Samotność jest kuzynką wygnania,
Emigranci i tym najlepiej wiedzą”.
(Studium nad samotnością)
To tylko niektóre glosy do owego portretu. Ale i tutaj padają słowa mocne. „Emigrant – nikt”, zdegradowany, mały, śmieszny człowiek, ktoś niższej kategorii. Pamiętamy, że emigranci Lizakowskiego to ludzie, którzy przybyli na obczyznę w poszukiwaniu chleba, godnego życia, którzy uciekli od komunizmu bądź zostali przez ten ustrój z ojczyzny wypędzeni. Obraz ten w wielu szczegółach różni się więc od portretu, jaki utrwalony został w różnych relacjach pisarzy pokolenia starszego, przedstawicieli emigracji wcześniejszej, niepodległościowej, żołnierskiej, osiadłej na obcej ziemi po frontowych bataliach i wojennej tułaczce. Ale nostalgia jest taka sama. I z tej właśnie perspektywy płynie w wierszach Adama Lizakowskiego – można tak to określić – pieśń o ojczyźnie, o ziemi rodzinnej. Rozbrzmiewa ona głośno w całej jego poezji, ale szczególną rolę pełni w utworach zawartych w tomach ostatnich. Poświęca poeta te wiersze – jak wcześniej już to podkreślałem – krainie własnej młodości, stronom najbliższym sercu, Dolnemu Śląskowi i ludziom tutaj mieszkającym. Toteż strofy te brzmią nieraz nutą bardzo osobistą. Sięgnijmy po przykłady do jednego tylko, obszernego poematu:
„Mój dom Dolny Śląsk leży w środku serca mego,
pamiętam go w kadzideł dymie, dzwonach, głosie św. Antoniego,
deszczu, śniegu, splocie rąk, jedynym naszyjniku mojej matki”.
Perspektywa przestrzeni, z której padają znamienne słowa, poetyckie wyznania, ujawnia się w innych fragmentach tego utworu, w sformułowaniach wyróżniających się emocjonalną wymową apostrof, na przykład:
„Dolny Śląsku kraino mlekiem i miodem płynąca
ogrodzie o najsłodszych czereśniach
najzieleńszych łąkach, najpiękniejszych dziewczynach
na twojej ziemi słońce świeci radośniej
a każdy dzień z tobą jest weselszy i szczęśliwszy,
kraino miast i miasteczek, wiosek i wioseczek
tak pięknych jakby z piernika ulepionych,
próbuję cię opisać i wypowiedzieć
z miejsca pół legendarnego znad jeziora Michigan”.
„Dolny Śląsku mistrzu pradawny i współczesny
Kraino piękna i marzeń, które objawiły się w Ameryce
W kraju Indian (...)”.
(Dolny Śląsk z tomu Legenda o poszukiwaniu ojczyzny)
Skala wyrażanych tu uczuć jest więc szeroka. Lizakowski tu właśnie sięga po stary, dobrze zadomowiony w tradycji, topos mitycznego Edenu, miejsca idealnego piękna i spokoju, krainy marzeń. Motyw „kraino mlekiem i miodem płynąca” nawiązuje do sekwencji biblijnej o Ziemi Obiecanej, ziemi przyrzeczonej przez Boga Abrahamowi i jego potomkom. W ten sposób odwołując się do bogatej w znaczenia symboliki i różnych innych znaków kulturowych poszukuje środków o dużym ładunku poetyckiej ekspresji, by wyrazić stan własnej psychiki i doświadczenia nowych emigrantów, z którymi się utożsamia. Poeta ożywia przedmioty, operuje elementami jakby poetyckiej modlitwy, liryki inwokacyjnej, strukturą pieśni pochwalnej (w motcie jednego z wierszy cytuje Pindara: „Nawet ciepła woda nie daje ciału / Tyle świeżości, co pieśń pochwalna”). Strofy w ten sposób konstruowane stają się jakby hymnem pochwalnym na cześć tych ziem i poetyckim hołdem składanym ich mieszkańcom.
Z tym kręgiem problematyki splata się zamyślenie nad losami regionu, A więc nad jego teraźniejszością i historią. I tutaj daje się odczuć perspektywa, z jakiej snuje poeta rozważania. Emigracyjny status bohatera pozwala wyostrzać problemy, pogłębia i wysubtelnia refleksje. Warto więc zatrzymać się na chwilę przy obszernym poemacie tytułowym tomu, przy Legendzie o poszukiwaniu ojczyzny. Odczytuję ten poemat jako utwór wyróżniający się w zbiorze nie tylko oryginalnością ujęć problemów, ale także rozległością i przejrzystością myśli, poziomem metaforyzacji opisywanych zjawisk. Adam Lizakowski w poszukiwaniu własnej tożsamości i tożsamości tych ziem próbuje dotrzeć do prapoczątku. Mówi o czasach zamierzchłych, wręcz legendarnych i w tym wymiarze, zasilając swoje refleksje symbolem i metaforą próbuje zrekonstruować mechanizm społecznych instynktów, które stały się motorem postępu. Odsłania cały trud twórczy odległych pokoleń. Mówią o tym już same tytuły poszczególnych części-fragmentów poematu: Ogień, Podróż, Siekiery, Pług, Mowa, Rzeka, Góry Sowie, Lato dżdżownic, Piotr Włast, Gerhart Hauptmann, Moritz Jager, Nasi bohaterowie pieszyccy – współcześni, Wolność i Niezawisłość (Roli), Czarna Śmierć (Plury), Harcerska Organizacja Podziemna (Taflińskiego), Łączy nas bunt, Zakończenie. Poszczególne tytuły – tak skonstruowane – to jakby odpowiedniki kolejnych ogniw łańcucha dziejowych przemian. W sumie poemat to wielki skrót myślowy dziejów tej ziemi, Pieszyc, od praczasów po współczesność. Innymi słowy, jest to widziany jakby w filmowych kadrach zarys dziejów ludzkiego wysiłku i dokonujących się ustawicznie przemian.
Na podsumowanie wypada stwierdzić, iż ostatnie książki Adama Lizakowskiego stają się nie tylko dokumentem artystycznym, ale też wydarzeniem społecznym, ważnym komentarzem do różnych zjawisk mających miejsce w historycznej przeszłości i w teraźniejszości. Obok struktur wyraźnie poetyckich bowiem, pojawiają się w nich również fragmenty zawierające informacje nasycone faktami natury socjologicznej, historycznej, krajoznawczej.
|