Tadeusz Żurawek
 Mieszkaniec Pieszyc od zawsze i da dobry Bóg na zawsze. Poeta wywodzący się ze środowiska związanego z kontrkulturowym ruchem posthipisowskim. W latach osiemdziesiątych aktywny uczestnik amatorskiego ruchu teatralnego, jako aktor: kabaret "Czwartek czyli Ostatnia wieczerza" Pieszyce, grupa teatralna "Minimum Moralne" Dzierżoniów, grupa teatralna "Biedni", Teatr Prawdziwy Bielawa, Teatr Robotniczy Scena B Bielawa.
Współzałożyciel, reżyser i aktor Sceny Doświadczeń Parateatralaych "EXA" Dzierżoniów, a także współorganizator kilkunastu happeningów i zdarzeń teatralno - plastycznych. Wraz z Teatrem Robotniczym Scena B w roku 1984, zdobył II nagrodę, na XIV Konkursie Poezji Współczesnej w Rzeszowie, w kategorii teatrów poezji, Debiutował w 1990 roku tomikiem poetyckim "Iluminacje" /nakład własny/, a następnie wydał tomik pt. "Wiersze" , Wydawnictwo Bis Dzierżoniów 1991r. Jego wiersze były drukowane: w chicagowskim miesięczniku "Dwa końce języka" /1994/, niskonakładowym periodyku "Cała Jaskrawość" /1995/, "Almanachu Wałbrzyskim". "Literatura i fotografia" /1997/. Ostatni tomik poezji pt. "Pobocza" poeta wydał w 2008 r. Tomik został zapromowany w styczniowym wydaniu mięsięcznika Sudety.
Od roku 1994 zamieszcza cyklicznie swe utwory w "Gazecie Pieszyckiej". Oprócz tego jego wiersze były prezentowane, na antenie Polskiego Radia Wrocław. Nagrodzony na X Ogólnopolskim Turnieju Poetyckim o "Pierścień Kingi" Nowa Sól 1992r. Sporadycznie pisuje teksty ballad, bluesów i pieśni, które ma w swym repertuarze kilka chórów na terenie całego kraju. Prezentujemy Państwu namiastkę twórczości Tadeusza Żurawka, znanego również ze swojej pasji pilnowania porządku na Wielkiej Sowie.
Wiersze "czwartego strażnika kamiennej wieży na Wielkiej Sowie. Poety górsko-prowincjonalnego":
***
mały motyl unoszony wiatrem samotny jak ja na tej leśnej drodze
*** Kwili jastrząb nad spadzistym dachem lasu. Środek lata i na zboczu góry gubię wiosenne troski.
*** Mgła poganka po górach rozpuściła swe dzikie zagony. Toną w mlecznym nie – bycie prostoduszne brzozy.
click to go!
BYĆ MOŻE |
|
człowiek jak kot nauczył się chodzić własnymi drogami i mało go obchodzą garnitury na ślubne okazje
|
|
***
|
***
|
miałem posadzić drzewo
miałem spłodzić potomka
domy bywają zburzone
drzewa bywają ścięte
potomkowie bywają niewdzięczni
zawierzyłem Słowu
|
zburzcie mur a
wzwyż was uniesie
wiatr wolności
zburzyliśmy wiatr
przygniótł nas
do ziemi
|
***
|
***
|
góry przenajczystsze
schodzące w dół dolinami
po krańce drzew wznoszące
samotność utwierdzone mocno
i wieczne zaślubione chmurą
gdy przychodzę milczeniem
z pochyleniem wielkim
nagromadzić ich sobie
na bezduszne miasto
śpiewem opadają
|
śpiewam radość, wstającego dnia powoli podnoszonych powiek ta chwila uroczysta przeżywana zawsze od nowa i zawsze inaczej śpiewam radość, budzącego się człowieka na wpółwychylonego ze snu co łowi czujnie każdy szelest nadchodzącego świtu śpiewam radość, pierwszego kęsu chleba i pierwszego łyku herbaty wchłoniętych przez zgłodniałe ciało po całonocnej wędrówce śpiewam radość, ku chwale wszechobecności życia i przyszłości
— o cudzie mój umiłowany poranne wstawanie!
|
|