Padwa
Temu, którego wiara czyni cuda
Wyobraźnię miał bardzo bogatą, choć urodził się w najuboższej rodzinie z parafii św. Antoniego z Padwy, w kraju, w którym owoc cytrusowy nie dojrzewa, wiatr rzadko zamyśla się w gałęziach drzew sadów czereśniowych.
Na bierzmowaniu przyjął imię Antoni postanawiając, że, kiedyś swego patrona odwiedzi. To „kiedyś” miało być pomostem i modlitwą do świętego. Kto „kiedy” było spotkaniem biedaczyny z Asyżu z Antonin, w którego duszy dokonał się przełom, osiągając wewnętrzny spokój i światłość. To „kiedyś” było do ryb wołaniem: Przysądźcie, o ryby, słuchać słowa Bożego, ponieważ ludzie nie są tego godni! To „kiedyś” było stawaniem po stronie biednych, prośbą i poradę, ufnością i wiarą zdolną góry przenosić, czynić cuda.
Bardzo chciał zobaczyć Padwę miasto, w którym studiował najwybitniejszy poeta i astronom z jego ojczyzny. Padwa, w której Antoni pragnął umrzeć w swoim umiłowanym klasztorze obok kościółka Przenajświętszej Marii. Pragnął zobaczyć cudownie nienaruszony język, którym umierający szeptał, „Widzę mego Pana”, stając się jednym z największych apostołów Chrystusa i Ewangelii. Dzięki święty Antoni za to, że mógł zobaczyć to o czym myślał, pragnął przez czterdzieści lat, za, to, że osobiście powierzył swoje troski i zmartwienia nadzieje i prośby Tobie, który pośredniczysz między nim a Bogiem. Boże, dobry i miłosierny Ojcze, który wybrałeś św. Antoniego na świadka Ewangelii i zwiastuna pokoju wśród ludzi, wysłuchaj modlitwy, które zanosimy do Ciebie za jego wstawiennictwem.
|