FIGLE I PSIKUSY NOCNEGO STRZELCA
W dawnych czasach Nocny Strzelec panoszył się w Górach Sowich niczym udzielny władca. Płatał ludziom psikusy i nieraz potrafił solidnie wystraszyć. Niejeden umierał ze strachu, słysząc wołanie Nocnego Strzelca głosem budzącym grozę: "Czy nie widziałeś zająca?!".
Byli jednak i tacy, których nie przerażały figle władcy gór. Pewien gospodarz spod Nowej Rudy był nawet tak zuchwały, że do lecącego w powietrzu Nocnego Strzelca wykrzyknął z otwartego okna: "Czy nie mógłbyś, przyjacielu, upolować cos dla mnie?!"
W parę dni potem, o północy, wpadła przez komin na palenisko ćwierć ciała ludzkiego. Gospodarz się przeraził i zaraz pogrzebał ją w swoim ogrodzie. Ale nazajutrz, o północy, straszliwy podarunek znów wylądował w kuchni. I ten został pogrzebany w ogrodzie. Gdy ta makabryczna historia powtórzyła się po raz trzeci, sprowadził gospodarz kapłana, który wreszcie pochował ludzkie szczątki prawdziwie po chrześcijańsku, l to dopiero poskutkowało.
Innym razem pojawił się Nocny Strzelec w lasach między Książnicą a Tuszynem koło Dzierżoniowa. Ktoś, kto go widział na własne oczy, mówił, że ubrany był w strój leśniczego. Nosił czarny surdut z czterema rzędami guzików, krótkie spodnie tyrolskie, a na głowie czarny skórzany kapelusz z piórkiem. Przez ramię miał przewieszoną flintę. Najczęściej ukazywał się z całą sforą małych piesków, które polowały w lesie, zajadle przy tym szczekając. Czasami pieski te ukazywały się bez głów. Gdy ktoś próbował je przepędzić, rzucając kamieniem, natychmiast znikały.
Pewien człowiek wędrował raz nocą przez tuszyński las, gdy wtem ujrzał przed sobą Nocnego Strzelca i jego małe pieski. Był to odważny człowiek, więc niewiele myśląc schwytał dwie psinki i schował do torby. Pomyślał, że sprawi radość swojemu przyjacielowi, który był zapalonym myśliwym, jeśli mu je podaruje. Bez przygód, nienagabywany przez Nocnego Strzelca, powrócił do wsi i udał się zaraz do przyjaciela z prezentem. Jakież było zdumienie obydwóch, gdy ujrzeli, że w torbie zamiast dwóch kundelków znajdowały się dwie kępki mchu.
Na drugi dzień znów wybrał się wieczorem do tuszyńskiego lasu, zabrawszy ze sobą torbę z kępkami mchu. I znów, jak poprzednio opadła go psiarnia Nocnego Strzelca. Wtedy rzucił obie kępki mchu na ziemię i odskoczył. Ledwie kępki dotknęły leśnego podłoża, przemieniły się znów w dwa małe kundelki. Pieski pomachały wesoło ogonkami i przyłączyły się na powrót do reszty psiarni. I tyle ich widział.
|