- Składamy dziś hołd cierpieniu, którego doświadczyli zesłańcy skazani przez stalinowskie represje na zagładę. Czcimy dziś pamięć tych, co pozostali na zawsze na nieludzkiej ziemi i tych, którzy już po powrocie odeszli z tego świata – mówił w swoim przemówieniu podczas obchodów 74 rocznicy III masowej deportacji na Sybir w Pieszycach Eugeniusz Kuszka – prezes Związku Sybiraków Ziemi Dzierżoniowskiej.
Obchody rozpoczęła Msza Święta w kościele pw. Św. Antoniego, w której homilię wygłosił ks. Krzysztof Iskra. Bardzo miłym akcentem był przygotowany przez pana Zdzisława Maciejewskiego – sekretarza Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Pieszycach wiersz skierowany do sybiraczki – pani Zofii Kondrat, co spowodowało jej wzruszenie i radość. Poeta podziękował i docenił postawę pani Zofii, która zesłana na nieludzką ziemię broniła godności polskich kobiet. Burmistrz Pieszyc – Mirosław Obal w swoim przemówieniu przedstawił zarys historyczny deportacji Polaków i odwołał się do wolności, z której wciąż musimy nauczyć się korzystać i którą dziś, po wielu trudnych dla Polski i Polaków czasach, powinniśmy docenić i szanować. W trakcie uroczystości przybyłe delegacje przy płycie pomnika upamiętniającego golgotę pieszyckich Sybiraków złożyły wiązanki kwiatów. Były to: delegacja Związku Sybiraków Ziemi Dzierżoniowskiej, delegacja Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Pieszycach, Burmistrz Miasta Pieszyce, przewodnicząca Rady Miejskiej w Pieszycach, Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów – Zarząd Rejonowy w Pieszycach, Polski Związek Niewidomych w Dzierżoniowie oraz grupa młodzieży ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Pieszycach.
Kliknij na zdjęcie, aby przejść do galerii
Brygada polowa Dedykuję pani Zofii Kondrat
W zabójczym słońcu Kazachstanu Gotują jajka kładąc na piasku Ze snu zrywając cię błogostanu Gonią do pracy o słońca brzasku
Rusza brygada miarowym krokiem Niesie ogromne, ciężkie motyki Pod brygadzisty uważnym okiem O plony toczyć bój będzie dziki
Oblepia ciało mokra koszula Czerwone płaty przed źrenicami Burza piaskowa po stepie hula Śmierć pod bawełny czyha krzakami
Malutki owad o wielkiej mocy Komar, co groźną włada chorobą Jeśli dopadnie, jeszcze tej nocy Tracisz przytomność, nie jesteś sobą
Sięgnął już upał swego zenitu I nawet Kazach szuka schronienia Niewolni doszli zmęczenia szczytu Do pobliskiego uchodzą cienia
Po chwili radość jest niebywała Zdechł wół! Na kościach przywieźli zupę! Trochę ochłody i miska cała Płaczesz, gdy własną wspomnisz chałupę
Wychodzi wielka tarcza księżyca Tu prawdziwego nie ujrzysz mroku Krzyżem Południa niebo zachwyca Wąż do bliskiego pełznie potoku
Wracają, trzeszczą zbolałe kości Stepowy szakal patrzy i szydzi Jutro znów przyjmie niechcianych gości Zarobi każdy garść kukurydzy
Zdzisław Maciejewski
|